Start

środa, 20 lipca 2011

Drętwy Luz

Dni Kościerzyny 2011, to już przeszłość, a więc nadszedł czas na podsumowanie tego co przyniosła nam od miesięcy wyczekiwana impreza roku. Nie obyło się również bez wisienki na torcie w postaci poniedziałkowej wizyty Janusza Palikota, na Kościerskim rynku. Wypowiadane słowa naszego gościa, zadziałały niczym fajerwerki, których zabrakło podczas obchodów dni miasta.

O wyborze gwiazd, jaki uświetniły święto Kościerzyny było głośno już od kilu tygodni. Jakie pozostawiły wrażenie? Zdecydowanie pozytywne. Zespół „Leszcze” okazał się gwiazdą wprost stworzoną dla naszego miasta. Patrycja Markowska, co do której występu byłem dosyć sceptycznie nastawiony pokazała, że nie jest taka straszna jak ją piszą. I nareszcie mieszkańcy, którzy przybyli dość licznie(około 5 tyś) pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie, które podkreślały nawet grające dla nas gwizdy. Zespół Strzecha niczego sobie i fajnie rozgrzał publikę.
A teraz trochę imprezy od kuchni. Jak zwykle, renoma stadionowej popijawy nadal żywa. Przy scenie kolorowo wesoło i rodzinnie, a za plecami pijani i zaczepni „fani”, którzy wprowadzają niepokój. Oczywiste przy okazji takich imprez, natomiast u nas zbyt popularne.
To, by było chyba na tyle z hucznego świętowania. Mało tego dobrego dla mieszkańców jak na imprezę „Dni Kościerzyny”. Skoro obchodzimy swego rodzaju urodziny miasta, to atmosfera powinna być dużo bardziej luźna i otwarta. To bardzo ważne, że została odnowiona umowa partnerska między miastem i gminą Kościerzyna, a gminą Coelbe doskonale podkreślają, to słowa naszego burmistrza, który nawiązał do zjednoczenia się z gminą Coelbe dwadzieścia lat temu. Przyjechali do nas zagraniczni goście, co było niezwykle miłe. Natomiast w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że to były bardziej obchody da naszych gości niż dla nas.
Przychodzę w niedzielne popołudnie na rynek, a tam co? Gadanina, która ciągnęła się niemiłosiernie.
Kiedy jest święto, to należy świętować! Zespół Klezmoret Trio doskonały, ale nie podczas święta miasta(chociaż ostatecznie, wpasował się w otoczenie). Gdzie taniec i dobra zabawa, gdzie zespół, który porwał, by publikę. Mozę i momentami było rodzinnie, ale niestety smętnie. Zabrakło elementu luzu i atrakcji, typowo dla kościerzaka. Na pewno wiele znaczy dla nas odnowienie umowy partnerskiej, odsłonięcie obelisku przy rondzie Gminy Colbe, czy spotkania mieszkańców miast partnerskich. Pytanie, kogo z nas interesowało, to na tyle aby być obecnym podczas tych wydarzeń? Cieszę się, że nie zapomniano o młodzieży, to bardzo istotne. Wiem, że to były kosztowne dni i zrobiono tyle, ile było możliwe, natomiast chyba ktoś zapomniał o dobrej zabawie. Uważam, że wszyscy uczymy się na błędach i wyciągamy z nich konsekwencje. Nawiązując do mojego wpisu „Kulturalny zastrzyk” dziękuję wszystkim za liczne(około 6 tyś osób) wspieranie tego kulturalnego weekendu! Tylko, gdzie była reszta mieszkańców?
Działo się sporo, oby tak dalej. I pamiętajmy więcej luzu. 
Wpis z jednodniowym opóźnieniem. Niestety złośliwość rzeczy martwych...

2 komentarze:

  1. Zawiało nuda. Ale źle nie było. PanD sporo robi dla naszej kultury stara się chłopina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwolę sobie nie zgodzić się z opinią co do Pana D. Niestety dane jest mi znać go bliżej i śmiem twierdzić że ten Pan nie nadaje się do sterowania kulturą, sportem, rekreacją i czym tam jeszcze w statucie ma CKiS. Człowiek się zna, ma pomysły ale niestety tylko w sferze swoich zainteresowań, resztę niszczy i dołuje niemiłosiernie. Powinni dać mu możliwość "wykazywania się" tylko w jego, wąskiej działce a samą firmę ( CKiS ) powinni oddać w ręce kogoś kto zacznie nią efektywniej zarządzać i będzie szerzej patrzył na potrzeby kulturalne mieszkańców miasta. A tak na koniec, bardzo mnie denerwuje jak Pan D. prowadzi kolejne finały WOŚP w naszym mieście. Wielokrotnie słyszałem jak nazywa tą imprezę Wielka Orkiestra Świątecznej Przemocy... Uwierzcie, że nie jest to jedyna impreza z której Pan D. się nabija a potem robi słodką minę i udaje wspaniałego organizatora. Prawda jest taka, że ma kilku pracowników którzy wiedzą co mają robić i dlatego te imprezy się jakoś kulają, a nam wszystkim zależy chyba na tym żeby było dużo lepiej niż "jakoś". Gwarantuję że z tym Panem zostaniemy conajwyżej na etapie "jakoś".

    OdpowiedzUsuń