Start

środa, 23 listopada 2011

Zagubiony duch


Zagubiony, poszukujący oderwania od codziennej egzystencji. Zamyślony.
Skoncentrowany na swoim celu, biegnie. Ostatki sił, kolejny upadek. Podnosi się! I, mimo to nadal biegnie.

Każdy z nas miewa lepsze lub gorsze dni. Pragnie dostatniego jutra, szczęścia i prawdziwego schronienia. Gdzie szukać miejsca, w którym bez wątpienia otrzymamy, to czego oczekujemy?
Jednym tchem odpowiemy. W miejscu moich narodzin. Jednak nie zawsze jest nam dane przyjazne otoczenie.
Całe szczęście kościerzak zamożny, czy też biedny w głębi dusz powinien czuć...No właśnie. Co powinien czuć?
Czy Kościerzyna, to miejsce jego przyszłości?, czy zbuduje tutaj fundament swojego życia?. Czy kocha, to miejsce? Co dała jemu ta ziemia.
Kościerzyna, to piękne czyste(-powietrze) zadbane i przyjazne miasto. Niewątpliwie posiada specyficzny klimat. Niestety, nie jest on stały. Zależny od kierujących tym klimatem. Bywa często zarezerwowany dla określonej grupy.
-Jak czuje się tutaj nastolatek?. Znudzony. Od niedawna czuje zainteresowanie. Młodzieżowa rada miasta, skate park. Haloo chwilowo ktoś nas widzi!
-Przedsiębiorca? O matko! Co za podatki. To nie miejsce przyjazne dla mnie. Ciężki rynek.
-Bezrobotny? Ciężki rynek, bo nie ma pracy(bezrobocie 13,8%). Gdzie ją znajdę?
Tak jak przedstawiona we wstępie biegnąca postać tak i kościerzak biegnie. Niestraszne jemu problemy, ponieważ zawsze sobie z nimi radzi. Mimo, że często nie widzi w tym mieście swojego dostatniego życia. Pozostaje tu. Pozostaje dlatego, że wierzy. Ma pełne przekonanie, że Kościerzyna zmienia się, ciągle ewoluuje. Dostrzega nadzieję. Mimo że narzeka, krytykuje nawet i władzę, to zawsze doszuka się czegoś dobrego. Nie koncentruje się wyłącznie na tej ciemnej stronie w postaci
choćby przedsiębiorcy, nastolatka czy też bezrobotnego.
Świetlana przyszłość tego miasta musi być żywa.
Ciągle wspominam, że kuleje ten miastowy duch. Kultura. Jak mawiał Hanns Johst „Kiedy słyszę słowo kultura, odbezpieczam rewolwer. „ obawiam się, że niedługo niemal wszyscy mieszkańcy będą właśnie w taki sposób spostrzegać kulturę.
Dlaczego w moich wpisach tak często pojawia się słowo kultura? Ponieważ uważam ją za podstawę codzienności za coś, co wzbogaca nasze życie. To jest bogatsza teraźniejszość, ale i przyszłość.
Natomiast nie lubię, kiedy kulturę spostrzega się w bardzo stonowany nadęty i wzniosły sposób. Tak też dzieje się obecnie w Kościerzynie. Nalegam przekraczajmy te sztywne ramy!
Twórzmy, udoskonalajmy ducha miasta. Najbliższy duch powinien być świąteczny. Oby miasto spisało się. Czasami tak niewiele potrzeba. Drobna dekoracja. W zamian bezcenny zachwyt człowieka. Niezapomniane wspomnienia zarówno turystów, jak i samych kościerzaków, to doskonała reklama naszego kochanego miasta. Kreatywność i jeszcze raz kreatywność.

środa, 16 listopada 2011

O POWODACH REZYGNACJI I NIE TYLKO

Wielu mieszkańców Kościerzyny zadaje sobie pytanie, dlaczego Marcin Modrzejewski zrezygnował z mandatu radnego? Słychać głosy, że przecież polityk nie potrafi żyć bez władzy. Przecież powinien walczyć! Przecież teraz nie będzie żadnej opozycji w Radzie Miasta (nie zgadzam się z tym). Ktoś nawet napisał, że jestem to winien swoim Wyborcom.

Owszem, jestem. I najmocniej ich przepraszam. Jednakże moim zdaniem wszystkim tym, którzy na mnie głosowali winien jestem przede wszystkim realizację tego, co chciałem zrobić. Naturę mam taką, że ponad dążenia do urzędów, przekładam chęć działania. Nie potrafię udawać, że pracuję i też nie zamierzam tej umiejętności posiąść. Jeżeli przez ostatni rok było mi arcytrudno jako radny zrobić dla Kościerzyny coś wymiernego i pożytecznego, bo każda moja propozycja była lekceważona przez Burmistrza i koalicję, to nie było wyjścia innego jak rezygnacja.

Rezygnacja nie oznacza jednak, że nie jestem w stanie działać z pożytkiem dla Miasta. Każdy z nas może mieć swój wkład i to na różnych polach aktywności. Funkcja radnego nie jest do tego niezbędna. Czas pokaże, jaką znajdę dla siebie nową rolę.

Szkoda, że tak krótka jest pamięć, tych którzy w poprzedniej kadencji byli w opozycji. Nie tak dawno negowali wszystkie propozycje teraz ślepo głosują „za”… Po pierwsze nie chcę, a po drugie nie muszę się godzić na to, by tacy ludzie mnie reprezentowali jako radnego. Dlatego mój mandat w moim sumieniu już wygasł, 26 października dopełniłem jedynie formalności.

Od wyborów samorządowych minął rok! Wydawałoby się, że kurz po bitwie już dawno opadł a topory wojenne znowu rdzewieją tam gdzie ich miejsce – głęboko pod ziemią. Niestety, koalicja w Radzie wraz z Burmistrzem skupia się głównie na destrukcji opozycji. Tymczasem podatki miejskie poszły w górę, ulice Osiedla Rogali będą skończone znacznie po terminie, a obwodnicą pojedziemy najwcześniej w połowie przyszłej kadencji! Gdy przypominam sobie słowotok krytyki Zdzisława Czuchy pod moim kierunkiem, to spostrzegam, iż dziś mógłby to samo powtórzyć sobie do lustra, opisując swoje „wielkie dokonania”. Już w pierwszym roku! Zabawne? Nie, smutne...

Niemniej, pamiętajmy jaki jest sens istnienia samorządu i w jakim celu organizowane są co cztery lata wybory. Odpowiedź wydaje się oczywista – dla dobra ludzi. Władcy często niestety o tym zapominają, na szczęście w konsekwencji wyborcy zapominają o władcach…

Kończąc już, uprzejmie proszę o zrozumienie wszystkich tych, którzy mnie wspierali podczas ostatnich wyborów (i wcześniej). Raz jeszcze za to serdecznie dziękuję.

Wszystkiego dobrego.

Marcin Modrzejewski

List który dziś otrzymałem...  
Komentarz? Zbędny. 
W swoim imieniu oraz czytelników dziękuję za List. Długo wyczekiwany list.

środa, 9 listopada 2011

Marcinator?


Drogi FelietoRegionisto jestem młodą czytelniczką Pańskiego bloga, a zarazem wyborczynią Marcina Modrzejewskiego...
Czuję się oszukana przez mojego kandydata. Oddałam na niego głos, a on pozostawił mnie oraz resztę swoich kościerzaków samym sobie...
Decyzja Marcina Modrzejewskiego została przyjęta bez większego komentarza, również przez Pana... Plotek słyszę wiele na ten temat i nic poza tym. Czuję rozczarowanie ze strony Modrzejewskiego i lokalnych mediów w tym FelietoRegionisty.
Fragment obfitego listu, jaki otrzymałem jakiś czas temu.


Na początku ogłuszyło mnie zaskoczenie i lekka dezorientacja, podobnie jak Ciebie droga czytelniczko. Marcin Modrzejewski, to polityk z krwi i kości, prawdziwy dominator lubiący twardo stąpać po ziemi. Polityczny Marcinator! Lubi aktywnie działać, lubi tworzyć.
Poparcie wynoszące 46,46% uzyskane podczas wyborów na stanowisko burmistrza miasta, daje ogromne możliwości. Dlaczego miał by to wszystko zaprzepaścić?
Uważam, że decyzja jaką podjął tak rzeczowy polityk jakim jest Marcin Modrzejewski, to karta przetargowa na wagę złota. Zdecydowanie przekonamy się o tym podczas kolejnych wyborów (chyba, że scenariusz potoczy się innym torem).
Odrzucanie pomocy swojego poprzednika przez Zdzisława Czuchę, jest ogromnym błędem działającym na korzyść Pana Modrzejewskiego.
Bezczynne siedzenie w ławach rady miasta było, by swego rodzaju zezwoleniem, czy też zielonym światłem dla obecnej władzy. Dobrze wiemy, że gra toczy się tam niezwykle stronniczo, a za razem tajemniczo.
Ja czekam na wielki come back. Co ważne come back z czystym kontem oraz głową pełną pomysłów. Pomysłów, które nie zostaną odrzucone tylko dlatego, że mają być odrzucone jak dzieje się dziś, a właściwie działo.
Nie sztuką jest w akcie desperacji pochopnie działać jak robi to choćby Pan Bonkowski, sztuka jest myślenie, które czasami musi prowadzić do takich decyzji jaka podjął Modrzejewski.
Ja nadal liczę na Pana Marcina.
Przypominam również o słowach(oficjalna strona MM) z dnia 06.12.10 „Pozwolę sobie niebawem na szerszy komentarz za pośrednictwem mojego bloga. - wyjaśnia Marcin Modrzejewski„
Komentarza jak nie było tak nie ma...

„Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”
                                                -  jedna z maksym ojca Zdzisława Czuchy
Kogo dotyczy, to zdanie? Odpowiedz sobie sam drogi czytelniku.